Mam nadzieję, że tak, ale jeśli ktoś jeszcze nie może przeżyć tego, że tamta historia dobiegła końca, to mam dla was pocieszenie.
Dosłownie.
Postanowiłam wcielić w życie pomysł, który od dawna chodził mi po głowie.
Czas na napisanie czegoś lżejszego, o wiele prostszego w swej istocie.
Obiecuję, że dołożę wszelkich starań, aby ta historia rozbawiała was do łez. Jeśli nie wyjdzie, to możecie wywieźć mnie z wioski bloggerskiej na taczce pełnej kompostu kamieni.
Tak więc ogłaszam, iż na >>>moim nowym blogu<<< pojawił się prolog nowej historii.
Nie jest ani zaskakujący, ani intrygujący, ale taki właśnie miał być. Chciałam jedynie pokazać wam, w którym kierunku pójdziemy, trzymając się za rączki.
Z tego miejsca chcę również poinformować, że cała historia dedykowana jest Villemo, która do znudzenia powtarza mi jedno, bardzo ważne dla mnie zdanie.
"Nie analizuj, Face."
Zobaczymy, czy w końcu do mnie dotrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz