poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział I Czas na szczęśliwe zakończenie.

Self-ad : Tych, którzy zechcą odrobinę lepiej poznać prawdę o Faceless zapraszam na mojego prywatnego bloga. To tyle w tej sprawie.

Zanim zaczniecie czytać pierwszy rozdział, który w zasadzie jest zakończeniem poprzedniej części historii, muszę powiedzieć, że okropnie stresuję się faktem, że to już.
Boję się, że was zawiodę.
I cholernie boję się, że niebawem już nic nie będzie takie samo.
Rozdział nie jest zbyt długi, ale wolałam nie przeciągać z czasem, bo naprawdę nie wiem, kiedy będę miała swobodny dostęp do internetu.
Nie przedłużając... miłej lektury!


-------

-Powiedz mi, żałujesz czasem, że zrezygnowaliśmy z magii? - spytał mężczyzna, przyglądając się uważnie swojej ukochanej, która uśmiechnęła się, słysząc zadane jej pytanie.
-Może to głupie, ale zdarzają się momenty, kiedy wydaje mi się, że jakaś część mnie umarła z tego powodu. Powinno mi być łatwiej, w końcu wychowywałam się w mugolskiej rodzinie, a jednak wszystko to pozostawiło jakąś niezapełnioną lukę w moim życiu.
-Więc żałujesz?
-Ucieczka była naszą jedyną szansą. To, że czasami chciałabym być rybą, nie znaczy, że żałuję, że jestem człowiekiem – odpowiedziała z przekonaniem, obserwując otaczające ich domki jednorodzinne.
Blondyn roześmiał się, słysząc ostatnie zdanie.
-Ty i te twoje porównania. Kiedy dowiedziałaś się, że się w tobie kocham, porównałaś to do...
-Informacji, że zostałam adoptowana, wiem – weszła mu w pół zdania. Doskonale pamiętała, że wtedy śmiał się w taki sam sposób, zupełnie szczerze, odsłaniając wszystkie zęby w szerokim uśmiechu. -To porównanie wydaje mi się jednak trafne. Widzisz, skoro urodziłam się po to, żeby z tobą być, to nie mogę tego żałować. To nie był nasz wybór, nie mieliśmy innego wyjścia...”


           Nawet pod postacią jaskółki nie łatwo było jej dostać się na błonia Hogwartu. Dwudziestostopniowy mróz i bezlitosny wiatr zmuszały ją do zatrzymywania się co kilka kilometrów w zacisznych miejscach pomiędzy skałami albo w opuszczonych dziuplach. Leciała jednak z myślą, że na dębie, który śnił się jej wielokrotnie, czeka kos, chłopak, który pojawiał się w w jej snach każdej nocy. Nigdy nie mówiła o nim Ronowi, wiedziała, że jej narzeczony byłby zaniepokojony albo, znając jego, zazdrosny. Nie wspominała także o tym, że od czasu do czasu pojawiają się przed jej oczami sceny, których nigdy w życiu nie przeżyła.
Dopiero książka, którą otrzymała od swojego przyjaciela, pomogła jej zrozumieć, co oznaczają wszystkie sny i wizje. Przez powłokę rzuconego na nią zaklęcia zaczęły przebijać się prawdziwe wspomnienia, bezlitośnie niszcząc fałszywy obraz przeszłości. Kiedy kos na końcu swojej książki napisał, że czeka na nią „tam gdzie zwykle”, nie zastanawiała się ani przez chwilę. Wiedziała, że musi go odnaleźć, aby jej serce w końcu zaznało spokoju. Wiedziała, że na tamtym dębie czeka na nią jedyna szansa na szczęście.
           Na miejsce dotarła dopiero po dwóch dniach długiego, męczącego lotu, wciąż jednak powtarzała sobie, że warto, że on na nią czeka.
Nie czekał.
Gdy usiadła na dębie pod postacią jaskółki, była sama. Zastanawiała się, czy to może być jakaś pomyłka. Wszystko pasowało, wizje pokrywały się z sytuacjami, które kos opisał w książce, w dodatku zwrócił się do niej, do jaskółki.
Słońce już dawno zaszło, odstępując miejsca na niebie księżycowi i migoczącym gwiazdom. Zapadała noc, a ona wciąż tam siedziała, nie mając pojęcia, co ze sobą zrobić. Nie chciała wracać do Rona, bo uciekając, udowodniła sobie samej, że wcale go nie kocha. Poza tym co miałaby mu powiedzieć?
           Nagle usłyszała furkot skrzydeł pomieszany z szelestem liści. Jej serce zabiło mocniej.
Przemieniła się, wracając do swojej ludzkiej postaci i wtuliła się mocniej w zimowy płaszczyk, który przetransmutowała w cieplejsze opierzenie, kiedy uciekała z Nory. Chwilę później na gałęzi obok usiadł drobny, czarny ptak, z pręgą białych piórek idącą od głowy w kierunku grzbietu. Zaraz potem jego miejsce zajął wysoki blondyn z nienagannie ułożonymi włosami. Miał na sobie gruby, zimowy płaszcz, którym szczelnie zakrył niemalże całe swoje ciało.
Wpatrywali się w siebie w milczeniu. Nie mieli pojęcia, od czego powinni zacząć rozmowę, byli sobie zupełnie obcy, choć świadomi historii, jaką razem przeżyli.
Mężczyzna odezwał się pierwszy.
-Nie mogę uwierzyć, że wróciłaś.
-Nie mogę uwierzyć, że to prawda
-Nie mogę uwierzyć, że jesteś taka piękna.
-Nie mogę uwierzyć, że to robimy.
-Cholera, faktycznie.
Po tej wymianie zdań oboje roześmiali się serdecznie, a w oczach kobiety pojawiły się łzy wzruszenia.
-Straciliśmy tyle czasu – westchnęła.
-Właśnie, dlatego nie mam zamiaru go więcej marnować. Chodź – rzekł i po chwili ponownie przemienił się w ptaka. Zaczekał na nią, a gdy i ona przybrała swoją zwierzęcą formę, zaczął lecieć w kierunku Hogsmeade. Jaskółka podążyła tuż za nim.
           Już jako ludzie stanęli przed starą opuszczoną chatą.
Hermiona spojrzała na mężczyznę z przerażeniem w oczach. Nie sądziła, że kiedyś przyjdzie dzień, gdy po raz kolejny pojawią się tam oboje.
To tam Gryfonka ukryła się po ucieczce ze szkoły. Tam również oboje zostali uwięzieni na rozkaz Lucjusza Malfoya. A przed chatą, w miejscu, w którym teraz stali, omal nie zginął Harry Potter, chłopak, który pomógł im wrócić do siebie po latach rozłąki.
-Spokojnie, nie zostaniemy tu długo – zapewnił Draco i uchylił drzwi, przepuszczając kobietę w wejściu.
Szła niepewnie, bojąc się, że duch Nicolasa Dipfoota może czaić się gdzieś w tym budynku.
On zaś jednym ruchem różdżki rozpalił w kominku ogień, który natychmiast rozświetlił pomieszczenie łuną rudawego światła.
Zapraszającym gestem wskazał fotel, a gdy Hermiona usiadła, kucnął przy jej kolanach. Patrzyli sobie w oczy, czując, że sytuacja dla nich obojga jest bardzo krępująca. Zdawali sobie sprawę z tego, że przed wykonaniem wyroku byli zakochaną parą, wiedzieli, co razem przeszli, a jednak... jednak ciężko było przełamać barierę, którą zbudowało między nimi zaklęcie Obliviate.
-Kiedy wróciłem do domu po tym wszystkim – zaczął, chwytając jej dłoń – czułem, że coś nie gra. Miałem wrażenie, że w Hogwarcie wydarzyło się coś złego i dlatego zabrano mnie ze szkoły. Ojciec utrzymywał, że poziom nauczania w szkole spadł tak nisko, że woli, by uczono mnie w domu. Szybko zorientowałem się, że jest inaczej, właściwie zaraz po tym, jak wszedłem do swojego pokoju. Wyjąłem klucze, żeby wypakować rzeczy do szafy i znalazłem te breloki – mówiąc to, wyciągnął z kieszeni płaszcza pęk pobrzękujących kluczy. - Nasze pamiętniki. Myślę, że powinnaś je przeczytać. Wtedy będziesz wiedziała tyle co ja – oznajmił, po czym machnął różdżką i powiększył notesy do normalnej wielkości.
           Hermiona przyjrzała się zeszytom, które trzymała teraz w rękach. Przed jej oczami mignął obraz, w którym była razem z Draconem w lesie. Oddawała mu swój pamiętnik, prosząc, by starannie go ukrył.
Potem chłopak pocałował ją na pożegnanie.
-Myślisz, że jeszcze kiedyś będzie tak jak dawniej? - spytała i poczuła, że łzy ponownie zaczynają napływać jej do oczu.
-Nie, już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Zadbam o to – odpowiedział tonem składanej obietnicy i ucałował delikatnie jej dłoń. -Już nic nie stanie nam na przeszkodzie do szczęścia.
Po tych słowach dziewczyna uklękła na ziemi i objęła go za szyję.
Draco czuł, że trzyma w objęciach cały swój świat i za nic nie zgodziłby się z niego zrezygnować.
           Całą noc spędzili, przypominając sobie minione lata. Czytali na głos swoje pamiętniki, śmiejąc się z poszczególnych wspomnień i wracając pamięcią do poszczególnych momentów, które wydawały im się najistotniejszymi.
-To jest genialne – rzekła Hermiona, wskazując palcem krótki akapit w dzienniku Dracona.

           „Powiedziała, że ze względu na mnie rudzielec nie jest już taki ważny. To wystarczy mi dziś w zupełności.”

Dziewczyna roześmiała się na całe gardło, widząc jak chłopak ukrywa twarz w dłoniach.
-Wybacz, ale naprawdę ciężko było mi uwierzyć, że możesz coś do mnie czuć – wybełkotał przez dłonie, kręcąc głową z niedowierzaniem. -Wiesz jak bardzo bolała myśl, że on może z tobą normalnie rozmawiać? - spytał, zwracając twarz w jej kierunku.
Znów patrzyli sobie w oczy i cieszyli się swoją obecnością.
-Coś o tym wiem – przytaknęła w końcu i oparła swoją głowę na jego ramieniu.
-Popatrz lepiej na to – rzucił rozbawiony Malfoy, otwierając jej pamiętnik gdzieś przy początku.

           „Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, było to, że Malfoy pewnie zakochał się w jakiejś panience i rozmyślał o niej nieświadomie patrząc w naszym kierunku. Ale później oprzytomniałam, słowa „Malfoy” i „zakochał się” zupełnie do siebie nie pasowały. On przecież nie miał serca, miał tylko kawałek kamienia ukrytego pod płucami.”

-Ładne rzeczy o mnie wypisywałaś – zarechotał, całując Hermionę w policzek, gdy ta zarumieniła się, czytając ten fragment.
-Sam wiesz, jakiego dupka grałeś przez te cztery lata – próbowała się tłumaczyć, udając obrażoną, ale nie mogła wytrzymać ze śmiechu.
-A jednak ten dupek zakochał się po uszy w najwspanialszej dziewczynie na świecie.
Znowu byli razem, znowu byli szczęśliwi. Nic więcej nie miało znaczenia.

           Draco był doskonale przygotowany, w końcu miał mnóstwo czasu na obmyślanie planu idealnego. Zabrał wszystkie pieniądze, które państwo Malfoy złożyli w sejfie jako zabezpieczenie jego przyszłości i stopniowo wymieniał je w Banku Gringotta na mugolską walutę. Wszystko przemyślane i wykonane z najwyższą ostrożnością.
Harry Potter, dbając o przyszłość swojej przyjaciółki, nauczył go poruszać się po mugolskiej bankowości, wytłumaczył mu jak wyrobić kartę kredytową (na fałszywe nazwisko Johna Studfielda) oraz umieścić pieniądze na lokacie.
Wyrobił także fałszywe dokumenty dla Hermiony, która od tamtego momentu nazywała się Natalie Studfield i w papierach figurowała jako żona Johna. Małżeństwo z pięcioletnim stażem.
           Był stale informowany przez Pottera, wiedział więc, kiedy Hermiona pojawi się w okolicach Hogwartu i, co za tym idzie, na kiedy zarezerwować bilety.
Wczesnym rankiem, po nocy spędzonej na wspominaniu i odbudowywaniu relacji, teleportowali się na lotnisko Gatwick, z którego John i Natalie wylecieli z kraju z cichą nadzieją, że już nigdy nie będą musieli do niego wracać.
Nie było żadnych problemów przy odprawie, choć niektórzy z pracowników lotniska podejrzliwie spoglądali na parę, która nie miała ze sobą żadnych bagaży oprócz aktówki Johna, którą dokładnie przeszukano.
-Mamy kilkanaście posiadłości na całym świecie – tłumaczył Draco, udając nieco znudzonego, a zarazem poirytowanego nieufnymi pytaniami, które zadawali mu pracownicy kontroli. -Nie widzę sensu, żeby targać te wszystkie rzeczy z domu do domu.
-Zauważyłam, że nie wyszedłeś z wprawy – zachichotała Hermiona, gdy w końcu zajęli miejsca w samolocie. -Nadal genialnie udajesz wyniosłego arystokratę.
-Miałem świetną trenerkę – mruknął jej do ucha, po czym złożył na jej policzku czuły pocałunek. -Nasz wspólny koszmar dobiega końca. Czas na szczęśliwe zakończenie.


Raport z dnia 16 lipca 2000 roku.

Oddział Aurorów pod dowództwem Williama Harveya natrafił na ślad zbiegłego Śmierciożercy, Dracona Malfoya, podejrzanego o uprowadzenie czarownicy mugolskiego pochodzenia, Hermiony Granger. Jeden z pracowników montrealskiego oddziału Aurorów przesłał informację do oddziału Aurorów odpowiedzialnych za Okręg Londyński, jakoby wyżej wspomniany zbieg znajdował się na terenie Kanady.
Wstępny opis: Dracon Lucjusz Malfoy, podejrzany o uprawianie czarnej magii, zrzeszanie czarnoksiężników oraz porwanie z zamiarem torturowania, potencjalnie niebezpieczny. Po raz ostatni widziany w Montrealu, w okolicy Parku Świętego Patryka.
Absolwent Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, uczeń domu Salazara Slytherina. Syn byłych Śmierciożerców, Lucjusza i Narcyzy Malfoy.
Odnotowane zmiany zewnętrzne : brak.
Dodatkowe informacje w sprawie : Wysłano jednostki szpiegujące.
Nawiązano współpracę z Biurem Aurorów z siedzibą w Ottawie.
Oddział oczekuje na rozkazy.
Wszelkie nowe informacje przekazywane będą niezwłocznie bezpośrednio do Biura Aurorów z siedzibą w Londynie.

Szyfr Cu24.17.


Odszyfrowano przez Główna Siedziba Biura Aurorów. 16 lipca 2000 roku, godz. 16:29:05. 

12 komentarzy:

  1. Naprawdę jestem pod wrażeniem!
    Nie czytałam w prawdzie pierwszej części (muszę to nadrobić), ale ogół spowodował u mnie niesamowite emocje!
    OBIECUJĘ, że wpadnę na rozdział 2! Nie odpuszczę sobie tego opowiadania. Nie przeżyłabym tego!
    Pozdrawiam.
    Koralina ♥
    http://dramione-zaufaj-mi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no...zapowiada się ciekawie, nawet bardzo ciekawie;)
    Podobał mi się moment na drzewie, uśmiechałam się, gdy Draco i Hermiona wracali pamięcią do wspólnej przeszłości.
    Harry jest prawdziwym przyjacielem. Podarował im największy prezent- oddał im wspomnienie przeszłości i szansę na wspólną przyszłość.
    Trzymam za Ciebie kciuki! ja w Ciebie wierzę;)
    Pozdrawiam,
    V.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, czekam na kolejny i liczę na happy end. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać że pomysł mi się podobał.
    Szczególnie same momenty powrotu do przeszłości, którym oddawali się Hermiona i Draco.
    Podoba mi sie również samo podejrzenie Dracona, co byłoby typowe dla Ślizgona a zarazem takie inne.
    Naprawdę masz szansę na wspaniałe opowiadanie a moment w jaki sposób wykazał się sam Wybraniec był naprawde fantastyczny.
    Powinnaś jedynie popracować nad opisami, ale po za tym nie mam nic do zarzucenia.
    Naprawdę stworzyłaś fajne opowiadanie, które dobrze się czyta!

    pozdrawiam i życzę weny!
    [http://pokochac-lotra.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, wow, wow... Zaskoczyłaś mnie zupełnie, zapowiada się ciekawie! ;))
    Nie spodziewałam się, że sam Harry pomoże Draconowi zaplanować jego wspólną przyszłość z Hermioną...
    pozdrawiam,
    Ana.

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, o matko, o matko! Jestem zachwycona!
    Już nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów! Zapowiada się bardzo, ale to bardzo ciekawie!
    Pozdrawiam
    L.I.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj.
    Wchodzę, patrzę,a tu nowość.:)
    I tak: pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to zmiana szablonu - blog wygląda świetnie.
    Sam rozdział. No jesteś niesamowita. Kontynuacja będzie ciekawsza niż pierwsza część. Umieszczenie Dracona w mugolskim świecie? Służby specjalne? Masz wyobraźnię.:))
    Czekam na kolejne.:)
    ~la_tua_cantante_

    amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział!!! Polubiłam Pottera w Twoim opowiadaniu :) Jest prawdziwym przyjacielem Hermiony i pomógł Draconowi z tym bankiem. Super, że są razem i wyjechali, ale mają na głowie Aurorów, więc pewno ich spokój nie potrwa długo :( Najważniejsze, że Miona sobie wszystko przypomniała i poznała prawdę. Czekam niecierpliwie na rozdział II.
    Ps. Dodałam już troszeczkę zmieniony i zbetowany rozdział I.
    Pozdrawiam,
    Coffie

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale się cieszę, że będę miała do czytania kolejna część twojej świetnej twórczości. Jestem ciekawa co dalej !
    Pozdrawiam, Maadź. :*
    www.dramione-impossible-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie przeczytałam rozdział i jest on świetny. Strasznie się cieszę, że się spotkali. Dobrze, że Harry pomógł Herm.
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. JO! Nie wiem, czy wam sie spodoba balblabalaalabla ! DZIEWCZYNO! To jest świetne! Jeju jeju, dobrze, że uciekła od Rona! :3 Uwielbiam cię.

    OdpowiedzUsuń
  12. 16 lipca ooo dzień przed moimi urodzinami xD

    OdpowiedzUsuń