„Przysłała
mi sowę ze słowami Jestem
wolna. Nie
bardzo wiedziałem, czy ta kartka oznacza to, co chciałbym z niej
wyczytać, czy może chodziło jej o to, że ma dla mnie chwilę
czasu i chce się spotkać. Kiedy już powiedziała mi na naszym
drzewie, że rozstała się z Weasleyem... Cholera, nie wiedziałem,
że człowiek może czuć takie szczęście, jakie opanowało mnie w
tamtym momencie. Pomyślałem wtedy, że wojna była tylko złym
snem, z którego nareszcie udało nam się obudzić i jedyne, co nam
teraz pozostało, to pojąć, że rzeczywistość jest o wiele
piękniejsza. Dlaczego więc nie potrafię pozbyć się niepokoju,
który nadal we mnie mieszka? Wszystko wydaje się iść w dobrym
kierunku, ale czy na pewno?
Obawiam
się Weasleya, ot co. Oczywiście, że to idiota, ale zakochany
idiota to najgroźniejsza istota na ziemi. Wiem to, bo mi też zdarza
się tak zachowywać, a jedyne co powstrzymuje mnie od wybicia połowy
szkoły, to świadomość, że ona by mi tego nie wybaczyła.
Powiedziała,
że przyjął to tak, jakby nic się nie stało, jakby zrozumiał. To
mnie martwi najbardziej. Czuję, że on może coś podejrzewać.
Cholera.”
„Jego
mina... Tak, to było bezcenne, wprost nie do opisania. Cieszył się
jak małe dziecko, omal nie spadł drzewa, miał łzy w oczach i
szeroki uśmiech na twarzy. Zerwać z Ronaldem, nie, to nie było
łatwe, ale zdecydowanie warte widoku takiego Malfoya. Szczęśliwego
Malfoya.
Mam
tylko złe przeczucie, że wkrótce wydarzy się coś, co rozdzieli
nas na zawsze. Każde spojrzenie nauczycieli wydaje mi się być
złowrogim znakiem, każde pytanie uczniów o to, czy „wszystko w
porządku” sugeruje mi, że coś poszło nie tak, a teraz jeszcze
dziwna reakcja Rona na nasze zerwanie. To do niego niepodobne,
przecież tyle razy powtarzał mi, jak bardzo mnie kocha, jak pragnie
ułożyć sobie ze mną życie, a teraz tak po prostu zgadza się na
rozstanie. Mogłabym uznać, że chce zatrzymać naszą przyjaźń,
że rozumie, ale w jego oczach było coś... coś takiego, co nie
pozwala mi przestać o tym myśleć.
To
nie był ani żal, ani zdziwienie, nie smutek ani niedowierzanie. To
wyglądało bardziej jak...
Jak
złowrogi błysk, pragnienie zemsty.
Owszem,
może mi się wydawało, może jestem przewrażliwiona.
Z
Draconem spotykam się w ukryciu już prawie dwa lata, do tej pory
nikt niczego nie podejrzewał, dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Mówią,
że strach ma wielkie oczy, więc teraz pewnie jest tak samo.
Przecież
Malfoy wciąż docina mi na korytarzu, nadal uśmiecha się
szyderczo, wyśmiewając moje mugolskie pochodzenie, mój ubiór i
mojego chłopaka. W sumie to chyba głównie jego. Może to sprawiło,
że Ronald nabrał podejrzeń?
Nie,
nie, nie, to niemożliwe, przecież on ni”
Ktoś
wszedł do dormitorium dziewcząt bez pukania.
Hermiona
podskoczyła ze strachu i szybko zamknęła swój dziennik, nie
dokańczając zdania.
-Ron?
- spytała drżącym głosem, próbując opanować nerwy.
-Cześć,
możemy pogadać? - spytał z kwaśną miną.
-Jasne
- powiedziała, siląc się na lekki ton i odkładając notes, jakby
to był zeszyt od transmutacji, czy innego przedmiotu.
-Co
to jest?
-Zeszyt.
-To
widzę, ale... - jego mina zdradziła wszystko. Coś podejrzewał.
-Zresztą nieważne. Posłuchaj, chciałem przeprosić cię za
wczoraj. Wiem, że nie powinienem tak nalegać, żebyś założyła
tą sukienkę.
O
nie, Ron...
-W
porządku, widzisz, ona po prostu... Przynosi wiele bolesnych
wspomnień - wydukała, wiedząc już, że ta rozmowa nie będzie
należała do najprzyjemniejszych.
-Więc
nie gniewasz się? - spytał wyraźnie uradowany.
-Oczywiście,
że nie - odpowiedziała z uśmiechem, jednak w jej sercu pozostał
niepokój. Dobrze wiedziała, po co rudzielec przyszedł.
-To
znaczy, że nadal jesteśmy razem?
No
i jest, padło pytanie, które spodziewała się usłyszeć od samego
początku. Faceci są zdecydowanie zbyt prości, a ten był o wiele
prostszy od przeciętnego, prostego faceta. Był po prostu
arcyprosty.
-Nie,
Ron, to oznacza, że się nie gniewam.
-No
ale...
-Ron,
ja potrzebuję trochę czasu. Ta wojna... moi rodzice... Ja muszę...
-Wszystko
to sobie poukładać, tak? - warknął.
-Właśnie
tak. Ron, zrozum.
-Rozumiem,
jest ktoś inny, ale Ty...
-Ronald,
nie ma nikogo innego! Przeżyliśmy wiele ciężkich chwil i ja po
prostu nie wiem już kim jestem! Nie wiem co i do kogo czuję, nie
wiem co zrobić ze swoim życiem, ja już nic nie wiem.
Była
zszokowana jak świetnie potrafi grać zdruzgotaną, kruchą
dziewczynkę, pełną sprzecznych emocji. Rozpłakała się,
ukazując, jak bardzo to wszystko ją przerasta.
W
rzeczywistości przerastała ją tylko jedna rzecz – nie miała
pojęcia w jaki sposób ma zostawić całe swoje życie dla jednego
człowieka.
-W
takim razie daj mi znać, kiedy już wszystko sobie poukładasz -
powiedział, wychodząc. Mówił coś jeszcze, jednak był zbyt
daleko, by mogła rozpoznać poszczególne słowa. I wtedy do niej
dotarło.
Głos,
który prześladował ją w snach, ten który krzyczał „Widziałem!”,
należał do Rona Weasleya.
Coś
było nie tak. Był pewien, że go okłamywała, ale dlaczego?
Ufał
jej, kochał ją jak nikogo innego na całym świecie, a ona nie była
z nim szczera. Miał dziwne wrażenie, że w to wszystko zamieszany
jest Malfoy, choć nie wiedział dlaczego. Nadal traktowali się jak
najgorsi wrogowie, gdy przypadkiem wpadali na siebie na korytarzu. On
wyzywał ją od szlam, ona jego od arystokratycznych, zarozumiałych
dupków. Niepokoiła go jedynie ta kartka, którą kiedyś znalazł w
bibliotece. To było jego pismo, nie miał jednak stuprocentowej
pewności, że chodziło o Hermionę.
Postanowił
nie spuszczać z dziewczyny oka, obserwując jej zachowanie,
sprawdzając dokąd i z kim chodzi.
Jego
misja była trudna, ponieważ nadal uczęszczali na różne zajęcia,
jednak poza kilkoma spóźnieniami okupionymi znoszeniem groźnych
spojrzeń nauczycieli i paroma utraconymi przez Gryffindor punktami,
nic nie stanęło mu na przeszkodzie w pilnowaniu Gryfonki. Nie
wydarzyło się jednak nic podejrzanego, może poza tym, że przed
numerologią stała i dyskutowała o czymś zacięcie z Ernie'm
MacMillanem pod drzwiami sali. „Kto jak kto, ale Hermiona nie
zdradziłaby mnie z tym Puchonem. Nie cierpi go praktycznie od
zawsze”- pomyślał. „Podobnie jak Malfoya” - dopowiedział
złośliwy głosik w jego głowie, tę uwagę postanowił jednak
zignorować.
Pewnego
dnia, podczas śniadania, Ron zauważył, że jego była dziewczyna
spogląda co pewien czas w kierunku stołu Slytherinu, jednak nie
dostrzegł niczego niepokojącego w zachowaniu Malfoya, który jak
gdyby nigdy nic zagadywał jedną ze swoich koleżanek. Czyżby
Hermiona zakochała się w tym draniu bez wzajemności?
-Co
jest takiego ciekawego przy stole Ślizgonów, że ciągle tam
zerkasz? - spytał bez ogródek, oczekując, że Gryfonka przyzna się
do wszystkiego.
Ona
jednak pozostała niewzruszona i nie odrywając wzroku od miejsca, w
którym właśnie patrzyła, wskazała ciemnoskórego chłopca
zajadającego się tostami.
-Widzisz
tego małego chłopaka, o tam, koło Malfoya? - spytała spokojnym
głosem -Podczas ceremonii przydziału zorientowałam się, że on i
pewna Gryfonka bardzo się polubili. Mówię ci, jeszcze nigdy nie
widziałam, żeby ktoś był tak przygnębiony, że trafił do
Slytherinu! - jej ton zdradzał, że jest tym faktem naprawdę
zafascynowana.
Ron
dał się wciągnąć w tą grę, ponieważ już minutę później
rozglądał się po stole Gryffindoru, w poszukiwaniu rudej
dziewczyny, którą opisała mu Hermiona. W tym czasie Gryfonka
ponownie zerknęła na stół Ślizgonów, ale tym razem jej wzrok
padł na blondynie z siódmego roku, który już od dłuższej chwili
przyglądał się jej i Weasleyowi. Przez jego twarz przemknął cień
uśmiechu, po czym ponownie zatopił się on w rozmowie z jedną ze
ślizgońskich bliźniaczek.
Czyżby
Hermiona wcale nie miała nikogo na oku?
Dzień
przed Balem Umarłych, jak oficjalnie nazwano imprezę mającą się
odbyć w Noc Duchów, zorganizowano wyjście do Hogsmeade.
Już
od samego rana uczniowie spacerowali po szkole w nienagannych
nastrojach, umawiając się to tu, to tam, proponując znajomym swoje
towarzystwo, bądź też w zamyśleniu mijając wszystkich z
nieobecnym wzrokiem. Jedynie młodsze roczniki, którym nie wolno
było wychodzić do wioski, spoglądały z zazdrością na starszych,
podnieconych uczniów.
Harry,
Ron i Hermiona nie czuli już tej ekscytacji, która niegdyś
towarzyszyła im przy każdym wspólnym wypadzie, jednakże wszyscy
troje uznali, że taki spacer dobrze im zrobi.
Pogoda
w żaden sposób nie zdradzała, iż zbliża się listopad. Po
błękitnym niebie leniwie przesuwały się drobne obłoczki, zza
których co chwilę przedzierało się piękne, jesienne słońce.
Wiatr powiewał lekko, rozrzucając niesforne kosmyki włosów
dziewcząt i delikatnie pieścił policzki rozradowanych uczniów.
Chcieli
spędzić ten dzień razem, tak jak za dawnych czasów, szybko jednak
musieli zmienić swoje plany, gdyż dołączyła do nich
rozpromieniona Ginny, która porwała Harry'ego na kufel kremowego
piwa. Hermiona została sama z Ronem i atmosfera zaczęła się
zagęszczać.
Owszem,
byli przyjaciółmi i starali się zachowywać wszelkie pozory
normalności, udając, że między nimi wszystko jest jak dawniej.
Rudzielec jednak wciąż miał nadzieję na to, że Hermiona do niego
wróci, ona natomiast kilkukrotnie próbowała zasugerować mu, żeby
znalazł sobie kogoś innego. Pytała o jego partnerkę na bal, ten
jednak odpowiadał z kwaśną miną, że nie chce iść z nikim
oprócz niej. Wkrótce rozmowa całkowicie przestała się kleić i
oboje zdecydowali, że lepiej będzie, jeśli ich drogi się rozejdą.
Tego
właśnie Hermiona potrzebowała. Chwili samotności, ciszy, spokoju,
czasu, by przemyśleć ostatnie wydarzenia z jej życia. Ruszyła
szybkim krokiem w kierunku rosnącego nieopodal lasu. Zeszła po
stromym zboczu i znalazła się w okolicy Wrzeszczącej Chaty. Tam
usiadła na zwalonym pniu drzewa i próbowała pozbyć się wszelkich
myśli, te jednak uparcie kierowały się ku Draconowi. Zastanawiała
się, z kim pojawi się on na balu i jak ona zniesie obecność innej
dziewczyny u jego boku. Z jednej strony była zła na siebie, że
zerwała z Ronaldem w takim momencie, z drugiej strony nie miała
pojęcia, jak Draco zareagowałby na ich widok w czasie wolnego
tańca. A jak ona zareaguje? Oczywiście, w przeciwieństwie do niego
nie wyciągnie różdżki i nie rzuci jakimś wyjątkowo paskudnym
zaklęciem w swoją „rywalkę”, ale czy zdoła powstrzymać łzy?
Zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo boli ją, gdy widzi, jak on
rozmawia z innymi. Nie chodzi tu zdradę, a raczej o sam fakt, że z
innymi dziewczętami Draco może rozmawiać jawnie.
Ron
postanowił odszukać Harry'ego i Ginny i powiedzieć im o wszystkim,
bo chociaż wszyscy zauważyli, że między rudzielcem i Granger coś
się popsuło, to nikt nie wiedział, że para się rozstała.
Znalazł ich w Trzech Miotłach, gdy kończyli właśnie swoje piwa
kremowe.
Po
jego minie od razu było wiadomo, że coś go dręczy. Nie czekał na
pytania, od razu przeszedł do rzeczy.
-Pewnie
zauważyliście, że ostatnio między mną i Hermioną nie jest
najlepiej... - zaczął, a oni oboje pokiwali twierdząco głowami.
-...rozstaliśmy się.
Nie
chciał zwalać całej winy na nią, nie chciał mówić „zostawiła
mnie bez powodu”, choć jego zdaniem te słowa najlepiej opisywały
zaistniałą sytuację.
Zareagowali
tak jak się spodziewał. Ginny zakryła sobie usta dłonią i
zaczęła kręcić głową z niedowierzaniem, Harry, który rozmawiał
o tym z Hermioną dużo wcześniej niż Ron, spuścił głowę, nie
chcąc patrzeć w oczy przyjacielowi. Potter sam doradził
przyjaciółce, żeby zastanowiła się, czy chce męczyć się w
związku, w którym nie jest szczęśliwa, wierzył bowiem, że jej
chłopak to zrozumie. On jednak, sądząc po minie, z jaką oznajmił
im tą wiadomość, nie rozumiał tego zupełnie.
W
końcu Harry spróbował wytłumaczyć swojemu przyjacielowi, że
jeśli Hermiona nie była szczęśliwa w tym związku to to wszystko
i tak skończyłoby się wcześniej lub później. Stwierdził
również, że najwidoczniej ten moment wydał jej się być
odpowiednim.
Ron
nie mógł tego słuchać, więc szybko postanowił zostawić swoją
siostrę i jej chłopaka samych. Ruszył przed siebie, nie mając
pojęcia dokąd ani po co właściwie idzie.
Trafił
do lasu. Rozpoznał to miejsce. Ścieżka prowadziła prosto do
Wrzeszczącej Chaty, co dodatkowo nasiliło wspomnienia związane z
jego byłą dziewczyną. Pamiętał dzień, w którym Syriusz, w
postaci czarnego psa, zaciągnął go nory, a jego przyjaciele
rzucili mu się na ratunek.
To
była jedna z wielu wspólnych tajemnic, które łączyły ich
niewidzialną, potężną więzią.
Nie
chciał jednak wracać pamięcią do tamtych wydarzeń, ruszył więc
skrajem lasu, aż dotarł do gęstych zarośli, tam zszedł kawałek
zboczem i przysiadł na potężnym kamieniu wystającym z ziemi. Tuż
obok rosło powyginane we wszystkie strony drzewo, którego gatunku
nie potrafił rozpoznać. Oparł się wygodnie o jego konar i
rozmyślał.
Nagle
dostrzegł w oddali parę przechadzających się po lesie uczniów.
Wyglądali jak zakonspirowani przyjaciele, którym udało się uciec
na chwilę od zgiełku Hogmeade.
Wysoki
blondyn niemalże całkiem przysłonił mu widok spacerującej obok
niego dziewczyny, której Ron i tak nie mógł rozpoznać, ze względu
na rosnące wokół niego chaszcze. Byli bardzo daleko, jednak
powolnym krokiem szli ku jego kryjówce. Wkrótce dostrzegł, że
towarzyszka blondyna ma długie, kręcone włosy, co sprawiło, że
ponownie przypomniał sobie o Hermionie. Odwrócił wzrok, zły na
siebie, że wszędzie ją widzi. Dwójka przyjaciół zbliżała się
jednak coraz bardziej i bardziej, aż w końcu Ron rozpoznał Malfoya
w blondynie. Czyżby wredny Ślizgon zamienił się nagle w
romantyka, czarującego dziewczyny spacerami po lesie? Która
poszłaby na coś takiego?
I
nagle para skręciła, kierując się w stronę stromego zbocza.
Hermiona?
Nie,
nie, on naprawdę wszędzie ją widzi, to kompletna głupota.
Ale
przecież ta dziewczyna jest ubrana zupełnie jak ona.
Chłopak
bił się z myślami, nie wiedząc, której z nich wierzyć. Miał
ochotę pobiec za nimi, by się upewnić, ale coś wewnątrz mówiło
mu „zostań”.
A
potem towarzyszka Malfoya odwróciła energicznie głowę, a jej
włosy zafalowały na wietrze.
Teraz
już był pewien, to naprawdę ona. Wszędzie rozpoznałby te
złociste refleksy, które odbijały się na jej lokach, gdy
potrząsała głową. Spacerowała ze swoim największym wrogiem
zupełnie tak, jakby przyjaźnili się od dzieciństwa.
„Spokojnie,
może spotkała go przypadkiem. Nierozsądnie byłoby przecież
kłócić się z nim, gdy w pobliżu nikogo nie ma” - wmawiał
sobie zdruzgotany chłopak. Przecież to nic takiego, oni tylko
spacerują.
Nagle
Hermiona wyciągnęła z torby coś prostokątnego, coś co
przypominało zeszyt. Wręczyła to Draconowi, a ten pomniejszył to
jednym machnięciem różdżki i schował do kieszeni.
I
już mieli się rozstać, ona odeszła kilka kroków, po czym on
chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie. Pocałował ją.
Stali
tak przez chwilę, rozglądając się z przerażeniem, czy na pewno
nikt ich nie widział, po czym rozeszli się każde w swoją stronę.
Ron
czuł, jak jego serce powoli zaczyna kruszyć się na drobne kawałki.
Miał ochotę pobiec za Malfoyem, rzucić na niego cruciatusa
i patrzeć, jak Ślizgon powoli umiera w straszliwych męczarniach.
Na szczęście jednak to, co zobaczył, odebrało mu na chwilę
władanie we wszystkich kończynach, więc patrzył z niedowierzaniem
na to, jak jego śmiertelny wróg odchodzi w głąb lasu, a Hermiona
kieruje się ku Wrzeszczącej Chacie.
Co
chciał zyskać, mówiąc jej, że wie o wszystkim? Może miał
nadzieję, że Hermiona przestraszy się tej informacji i wróci do
niego, zapewniając, że to był tylko niewinny, nic nieznaczący
pocałunek? A może liczył na to, że jednak mu się przywidziało i
Gryfonka go wyśmieje, słysząc o jej tajnym związku z Malfoyem?
Bez względu na motywy, jakimi się kierował, rozmowa tylko
pogorszyła sprawę.
-A
więc to prawda?! - spytał zszokowany, gdy dziewczyna nie próbowała
się wypierać. Prosiła jedynie o dyskrecję.
-Spotykamy
się od dłuższego czasu, ale proszę cię, niech to zostanie między
nami - mówiła błagalnym tonem, unikając jego wzroku. Nie chciała
mówić mu o tym, że była z Malfoyem jeszcze zanim Ron został jej
chłopakiem. -Inaczej w Hogwarcie rozpęta się prawdziwe piekło.
A
Harry mówił, że ona jest za mądra, żeby dać się uwieść
takiemu gnojkowi.
-W
porządku, ale jest coś, o czym powinnaś wiedzieć - powiedział z
kwaśną miną, wahając się przez chwilę. Nie wiedział jak
dziewczyna na to zareaguje. -Malfoy... on się o ciebie założył.
Nie
wytrzymała, eksplodowała w jednej sekundzie.
-Co
ty bredzisz, Ron? Czy ty się w ogóle słyszysz? Przecież to
kompletne bzdury! - wrzeszczała na niego. Jak on śmiał oskarżać
Dracona o coś takiego?
-Widocznie
mam do tego podstawy! - krzyknął, wyraźnie poirytowany, po czym
wygrzebał z kieszeni zmięty kawałek pergaminu. -Proszę, masz
swojego cudownego Malfoya.
Podał
jej swój „dowód”, po czym wyszedł zadowolony. Teraz na pewno
Hermiona zrozumie, że popełniła duży błąd, ufając temu podłemu
Ślizgonowi.
Patrzyła
na zmięty fragment tekstu, a do jej oczu napłynęły łzy. Jak on
mógł?
„Wczoraj
po raz pierwszy wszystko było jak należy, pierwszy szlaban, w
czasie którego nie zrobiłem z siebie kompletnego idioty. Wszystko
idzie w dobrym kierunku. Czuję, że piękny domek na przedmieściach
jest w zasięgu mojej ręki.”
Jak
on mógł posądzić Dracona o coś tak obrzydliwego jak zakład o
nią?
Czytała
ukochane słowa w kółko i w kółko, jak mantrę, jak modlitwę.
Jakim cudem nie zauważyła, że zgubiła tą kartkę? I od jak dawna
Ron ją miał?
Chciała
za nim pójść, powiedzieć mu, czego dotyczy ten fragment, ale nie
widziała w tym sensu. Ufała mu, wierzyła, że nie zrobi niczego
głupiego.
-----
No i mamy dziewiąty rozdział.
Jak myślicie, co wymyśli Ron, żeby wszystko zepsuć? :D
Po pierwsze...Cudowna piosenka!;)Musiałam to napisać;p
OdpowiedzUsuńPo drugie, rozdział oddawał wszystkie emocje bohaterów. Czułam tą niepewność i niepokój oraz to, że coś wisi w powietrzu, choć KTOŚ byłoby chyba odpowiedniejsze;) Nawet nie chce myśleć o tym, co wymyśli Ronald...ale znając jego będzie to coś głupiego i opłakanego w skutkach na Dracona i Hermiony. Mam jednak nadzieję, że i tym razem uda im się pokonać kolejną przeszkodę. W końcu tak wiele już przeszli, że chyba nie pozwolą aby Weasley wszystko popsuł. Prawda?
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam serdecznie!;)
V.
Ciągle pracuję nad tymi opisami, żeby były jak najbardziej wiarygodne i przesycone emocjami :D
UsuńOwszem, coś głupiego i opłakanego w skutkach, bo czego innego można się po nim spodziewać? :P Cóż, czy się uda, trudno powiedzieć, to zależy jak na to patrzeć ;-)
Super ;-) czekam na następny!! Nie lubię Rona :-/
OdpowiedzUsuńMojeminiopowiadania.blog.onet.pl
Ach!!!
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita.:p
Dużo, dużo emocji. Do tego trójkącik?:D
To jest piękne.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Mam nadzieję że Ron nie wpadnie na głupi pomysł, który mógłby dodać kłopotów Hermi i Draco. Od zawsze nienawidziłam Ronalda.
OdpowiedzUsuńCo zrobi Ron, żeby wszystko zepsuć? ;__;
OdpowiedzUsuńPewnie jakieś świństwo. O jeny, głupi Weasley! Tak bym chciała, żeby oni już byli razem tak w 100 %, a tu nagle się wtrynia RON. Ugh!
Tak sobie pomyślałam - NIGDY nie pozwolę, żeby mi jakaś kartka gdziekolwiek wypadła.
NIGDY! :D