niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział IX Dzień przed Balem Umarłych


      „Przysłała mi sowę ze słowami Jestem wolna. Nie bardzo wiedziałem, czy ta kartka oznacza to, co chciałbym z niej wyczytać, czy może chodziło jej o to, że ma dla mnie chwilę czasu i chce się spotkać. Kiedy już powiedziała mi na naszym drzewie, że rozstała się z Weasleyem... Cholera, nie wiedziałem, że człowiek może czuć takie szczęście, jakie opanowało mnie w tamtym momencie. Pomyślałem wtedy, że wojna była tylko złym snem, z którego nareszcie udało nam się obudzić i jedyne, co nam teraz pozostało, to pojąć, że rzeczywistość jest o wiele piękniejsza. Dlaczego więc nie potrafię pozbyć się niepokoju, który nadal we mnie mieszka? Wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku, ale czy na pewno?
Obawiam się Weasleya, ot co. Oczywiście, że to idiota, ale zakochany idiota to najgroźniejsza istota na ziemi. Wiem to, bo mi też zdarza się tak zachowywać, a jedyne co powstrzymuje mnie od wybicia połowy szkoły, to świadomość, że ona by mi tego nie wybaczyła.
Powiedziała, że przyjął to tak, jakby nic się nie stało, jakby zrozumiał. To mnie martwi najbardziej. Czuję, że on może coś podejrzewać. Cholera.”

      „Jego mina... Tak, to było bezcenne, wprost nie do opisania. Cieszył się jak małe dziecko, omal nie spadł drzewa, miał łzy w oczach i szeroki uśmiech na twarzy. Zerwać z Ronaldem, nie, to nie było łatwe, ale zdecydowanie warte widoku takiego Malfoya. Szczęśliwego Malfoya.
Mam tylko złe przeczucie, że wkrótce wydarzy się coś, co rozdzieli nas na zawsze. Każde spojrzenie nauczycieli wydaje mi się być złowrogim znakiem, każde pytanie uczniów o to, czy „wszystko w porządku” sugeruje mi, że coś poszło nie tak, a teraz jeszcze dziwna reakcja Rona na nasze zerwanie. To do niego niepodobne, przecież tyle razy powtarzał mi, jak bardzo mnie kocha, jak pragnie ułożyć sobie ze mną życie, a teraz tak po prostu zgadza się na rozstanie. Mogłabym uznać, że chce zatrzymać naszą przyjaźń, że rozumie, ale w jego oczach było coś... coś takiego, co nie pozwala mi przestać o tym myśleć.
To nie był ani żal, ani zdziwienie, nie smutek ani niedowierzanie. To wyglądało bardziej jak...
Jak złowrogi błysk, pragnienie zemsty.
Owszem, może mi się wydawało, może jestem przewrażliwiona.
Z Draconem spotykam się w ukryciu już prawie dwa lata, do tej pory nikt niczego nie podejrzewał, dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Mówią, że strach ma wielkie oczy, więc teraz pewnie jest tak samo.
Przecież Malfoy wciąż docina mi na korytarzu, nadal uśmiecha się szyderczo, wyśmiewając moje mugolskie pochodzenie, mój ubiór i mojego chłopaka. W sumie to chyba głównie jego. Może to sprawiło, że Ronald nabrał podejrzeń?
Nie, nie, nie, to niemożliwe, przecież on ni

      Ktoś wszedł do dormitorium dziewcząt bez pukania.
Hermiona podskoczyła ze strachu i szybko zamknęła swój dziennik, nie dokańczając zdania.
-Ron? - spytała drżącym głosem, próbując opanować nerwy.
-Cześć, możemy pogadać? - spytał z kwaśną miną.
-Jasne - powiedziała, siląc się na lekki ton i odkładając notes, jakby to był zeszyt od transmutacji, czy innego przedmiotu.
-Co to jest?
-Zeszyt.
-To widzę, ale... - jego mina zdradziła wszystko. Coś podejrzewał. -Zresztą nieważne. Posłuchaj, chciałem przeprosić cię za wczoraj. Wiem, że nie powinienem tak nalegać, żebyś założyła tą sukienkę.
O nie, Ron...
-W porządku, widzisz, ona po prostu... Przynosi wiele bolesnych wspomnień - wydukała, wiedząc już, że ta rozmowa nie będzie należała do najprzyjemniejszych.
-Więc nie gniewasz się? - spytał wyraźnie uradowany.
-Oczywiście, że nie - odpowiedziała z uśmiechem, jednak w jej sercu pozostał niepokój. Dobrze wiedziała, po co rudzielec przyszedł.
-To znaczy, że nadal jesteśmy razem?
No i jest, padło pytanie, które spodziewała się usłyszeć od samego początku. Faceci są zdecydowanie zbyt prości, a ten był o wiele prostszy od przeciętnego, prostego faceta. Był po prostu arcyprosty.
-Nie, Ron, to oznacza, że się nie gniewam.
-No ale...
-Ron, ja potrzebuję trochę czasu. Ta wojna... moi rodzice... Ja muszę...
-Wszystko to sobie poukładać, tak? - warknął.
-Właśnie tak. Ron, zrozum.
-Rozumiem, jest ktoś inny, ale Ty...
-Ronald, nie ma nikogo innego! Przeżyliśmy wiele ciężkich chwil i ja po prostu nie wiem już kim jestem! Nie wiem co i do kogo czuję, nie wiem co zrobić ze swoim życiem, ja już nic nie wiem.
Była zszokowana jak świetnie potrafi grać zdruzgotaną, kruchą dziewczynkę, pełną sprzecznych emocji. Rozpłakała się, ukazując, jak bardzo to wszystko ją przerasta.
W rzeczywistości przerastała ją tylko jedna rzecz – nie miała pojęcia w jaki sposób ma zostawić całe swoje życie dla jednego człowieka.
-W takim razie daj mi znać, kiedy już wszystko sobie poukładasz - powiedział, wychodząc. Mówił coś jeszcze, jednak był zbyt daleko, by mogła rozpoznać poszczególne słowa. I wtedy do niej dotarło.
Głos, który prześladował ją w snach, ten który krzyczał „Widziałem!”, należał do Rona Weasleya.

Coś było nie tak. Był pewien, że go okłamywała, ale dlaczego?
Ufał jej, kochał ją jak nikogo innego na całym świecie, a ona nie była z nim szczera. Miał dziwne wrażenie, że w to wszystko zamieszany jest Malfoy, choć nie wiedział dlaczego. Nadal traktowali się jak najgorsi wrogowie, gdy przypadkiem wpadali na siebie na korytarzu. On wyzywał ją od szlam, ona jego od arystokratycznych, zarozumiałych dupków. Niepokoiła go jedynie ta kartka, którą kiedyś znalazł w bibliotece. To było jego pismo, nie miał jednak stuprocentowej pewności, że chodziło o Hermionę.
Postanowił nie spuszczać z dziewczyny oka, obserwując jej zachowanie, sprawdzając dokąd i z kim chodzi.
Jego misja była trudna, ponieważ nadal uczęszczali na różne zajęcia, jednak poza kilkoma spóźnieniami okupionymi znoszeniem groźnych spojrzeń nauczycieli i paroma utraconymi przez Gryffindor punktami, nic nie stanęło mu na przeszkodzie w pilnowaniu Gryfonki. Nie wydarzyło się jednak nic podejrzanego, może poza tym, że przed numerologią stała i dyskutowała o czymś zacięcie z Ernie'm MacMillanem pod drzwiami sali. „Kto jak kto, ale Hermiona nie zdradziłaby mnie z tym Puchonem. Nie cierpi go praktycznie od zawsze”- pomyślał. „Podobnie jak Malfoya” - dopowiedział złośliwy głosik w jego głowie, tę uwagę postanowił jednak zignorować.
Pewnego dnia, podczas śniadania, Ron zauważył, że jego była dziewczyna spogląda co pewien czas w kierunku stołu Slytherinu, jednak nie dostrzegł niczego niepokojącego w zachowaniu Malfoya, który jak gdyby nigdy nic zagadywał jedną ze swoich koleżanek. Czyżby Hermiona zakochała się w tym draniu bez wzajemności?
-Co jest takiego ciekawego przy stole Ślizgonów, że ciągle tam zerkasz? - spytał bez ogródek, oczekując, że Gryfonka przyzna się do wszystkiego.
Ona jednak pozostała niewzruszona i nie odrywając wzroku od miejsca, w którym właśnie patrzyła, wskazała ciemnoskórego chłopca zajadającego się tostami.
-Widzisz tego małego chłopaka, o tam, koło Malfoya? - spytała spokojnym głosem -Podczas ceremonii przydziału zorientowałam się, że on i pewna Gryfonka bardzo się polubili. Mówię ci, jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś był tak przygnębiony, że trafił do Slytherinu! - jej ton zdradzał, że jest tym faktem naprawdę zafascynowana.
Ron dał się wciągnąć w tą grę, ponieważ już minutę później rozglądał się po stole Gryffindoru, w poszukiwaniu rudej dziewczyny, którą opisała mu Hermiona. W tym czasie Gryfonka ponownie zerknęła na stół Ślizgonów, ale tym razem jej wzrok padł na blondynie z siódmego roku, który już od dłuższej chwili przyglądał się jej i Weasleyowi. Przez jego twarz przemknął cień uśmiechu, po czym ponownie zatopił się on w rozmowie z jedną ze ślizgońskich bliźniaczek.
Czyżby Hermiona wcale nie miała nikogo na oku?
Dzień przed Balem Umarłych, jak oficjalnie nazwano imprezę mającą się odbyć w Noc Duchów, zorganizowano wyjście do Hogsmeade.
Już od samego rana uczniowie spacerowali po szkole w nienagannych nastrojach, umawiając się to tu, to tam, proponując znajomym swoje towarzystwo, bądź też w zamyśleniu mijając wszystkich z nieobecnym wzrokiem. Jedynie młodsze roczniki, którym nie wolno było wychodzić do wioski, spoglądały z zazdrością na starszych, podnieconych uczniów.
Harry, Ron i Hermiona nie czuli już tej ekscytacji, która niegdyś towarzyszyła im przy każdym wspólnym wypadzie, jednakże wszyscy troje uznali, że taki spacer dobrze im zrobi.
Pogoda w żaden sposób nie zdradzała, iż zbliża się listopad. Po błękitnym niebie leniwie przesuwały się drobne obłoczki, zza których co chwilę przedzierało się piękne, jesienne słońce. Wiatr powiewał lekko, rozrzucając niesforne kosmyki włosów dziewcząt i delikatnie pieścił policzki rozradowanych uczniów.
Chcieli spędzić ten dzień razem, tak jak za dawnych czasów, szybko jednak musieli zmienić swoje plany, gdyż dołączyła do nich rozpromieniona Ginny, która porwała Harry'ego na kufel kremowego piwa. Hermiona została sama z Ronem i atmosfera zaczęła się zagęszczać.
Owszem, byli przyjaciółmi i starali się zachowywać wszelkie pozory normalności, udając, że między nimi wszystko jest jak dawniej. Rudzielec jednak wciąż miał nadzieję na to, że Hermiona do niego wróci, ona natomiast kilkukrotnie próbowała zasugerować mu, żeby znalazł sobie kogoś innego. Pytała o jego partnerkę na bal, ten jednak odpowiadał z kwaśną miną, że nie chce iść z nikim oprócz niej. Wkrótce rozmowa całkowicie przestała się kleić i oboje zdecydowali, że lepiej będzie, jeśli ich drogi się rozejdą.
Tego właśnie Hermiona potrzebowała. Chwili samotności, ciszy, spokoju, czasu, by przemyśleć ostatnie wydarzenia z jej życia. Ruszyła szybkim krokiem w kierunku rosnącego nieopodal lasu. Zeszła po stromym zboczu i znalazła się w okolicy Wrzeszczącej Chaty. Tam usiadła na zwalonym pniu drzewa i próbowała pozbyć się wszelkich myśli, te jednak uparcie kierowały się ku Draconowi. Zastanawiała się, z kim pojawi się on na balu i jak ona zniesie obecność innej dziewczyny u jego boku. Z jednej strony była zła na siebie, że zerwała z Ronaldem w takim momencie, z drugiej strony nie miała pojęcia, jak Draco zareagowałby na ich widok w czasie wolnego tańca. A jak ona zareaguje? Oczywiście, w przeciwieństwie do niego nie wyciągnie różdżki i nie rzuci jakimś wyjątkowo paskudnym zaklęciem w swoją „rywalkę”, ale czy zdoła powstrzymać łzy? Zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo boli ją, gdy widzi, jak on rozmawia z innymi. Nie chodzi tu zdradę, a raczej o sam fakt, że z innymi dziewczętami Draco może rozmawiać jawnie.
Ron postanowił odszukać Harry'ego i Ginny i powiedzieć im o wszystkim, bo chociaż wszyscy zauważyli, że między rudzielcem i Granger coś się popsuło, to nikt nie wiedział, że para się rozstała. Znalazł ich w Trzech Miotłach, gdy kończyli właśnie swoje piwa kremowe.
Po jego minie od razu było wiadomo, że coś go dręczy. Nie czekał na pytania, od razu przeszedł do rzeczy.
-Pewnie zauważyliście, że ostatnio między mną i Hermioną nie jest najlepiej... - zaczął, a oni oboje pokiwali twierdząco głowami. -...rozstaliśmy się.
Nie chciał zwalać całej winy na nią, nie chciał mówić „zostawiła mnie bez powodu”, choć jego zdaniem te słowa najlepiej opisywały zaistniałą sytuację.
Zareagowali tak jak się spodziewał. Ginny zakryła sobie usta dłonią i zaczęła kręcić głową z niedowierzaniem, Harry, który rozmawiał o tym z Hermioną dużo wcześniej niż Ron, spuścił głowę, nie chcąc patrzeć w oczy przyjacielowi. Potter sam doradził przyjaciółce, żeby zastanowiła się, czy chce męczyć się w związku, w którym nie jest szczęśliwa, wierzył bowiem, że jej chłopak to zrozumie. On jednak, sądząc po minie, z jaką oznajmił im tą wiadomość, nie rozumiał tego zupełnie.
W końcu Harry spróbował wytłumaczyć swojemu przyjacielowi, że jeśli Hermiona nie była szczęśliwa w tym związku to to wszystko i tak skończyłoby się wcześniej lub później. Stwierdził również, że najwidoczniej ten moment wydał jej się być odpowiednim.
Ron nie mógł tego słuchać, więc szybko postanowił zostawić swoją siostrę i jej chłopaka samych. Ruszył przed siebie, nie mając pojęcia dokąd ani po co właściwie idzie.
Trafił do lasu. Rozpoznał to miejsce. Ścieżka prowadziła prosto do Wrzeszczącej Chaty, co dodatkowo nasiliło wspomnienia związane z jego byłą dziewczyną. Pamiętał dzień, w którym Syriusz, w postaci czarnego psa, zaciągnął go nory, a jego przyjaciele rzucili mu się na ratunek.
To była jedna z wielu wspólnych tajemnic, które łączyły ich niewidzialną, potężną więzią.
Nie chciał jednak wracać pamięcią do tamtych wydarzeń, ruszył więc skrajem lasu, aż dotarł do gęstych zarośli, tam zszedł kawałek zboczem i przysiadł na potężnym kamieniu wystającym z ziemi. Tuż obok rosło powyginane we wszystkie strony drzewo, którego gatunku nie potrafił rozpoznać. Oparł się wygodnie o jego konar i rozmyślał.
Nagle dostrzegł w oddali parę przechadzających się po lesie uczniów. Wyglądali jak zakonspirowani przyjaciele, którym udało się uciec na chwilę od zgiełku Hogmeade.
Wysoki blondyn niemalże całkiem przysłonił mu widok spacerującej obok niego dziewczyny, której Ron i tak nie mógł rozpoznać, ze względu na rosnące wokół niego chaszcze. Byli bardzo daleko, jednak powolnym krokiem szli ku jego kryjówce. Wkrótce dostrzegł, że towarzyszka blondyna ma długie, kręcone włosy, co sprawiło, że ponownie przypomniał sobie o Hermionie. Odwrócił wzrok, zły na siebie, że wszędzie ją widzi. Dwójka przyjaciół zbliżała się jednak coraz bardziej i bardziej, aż w końcu Ron rozpoznał Malfoya w blondynie. Czyżby wredny Ślizgon zamienił się nagle w romantyka, czarującego dziewczyny spacerami po lesie? Która poszłaby na coś takiego?
I nagle para skręciła, kierując się w stronę stromego zbocza.
Hermiona?
Nie, nie, on naprawdę wszędzie ją widzi, to kompletna głupota.
Ale przecież ta dziewczyna jest ubrana zupełnie jak ona.
Chłopak bił się z myślami, nie wiedząc, której z nich wierzyć. Miał ochotę pobiec za nimi, by się upewnić, ale coś wewnątrz mówiło mu „zostań”.
A potem towarzyszka Malfoya odwróciła energicznie głowę, a jej włosy zafalowały na wietrze.
Teraz już był pewien, to naprawdę ona. Wszędzie rozpoznałby te złociste refleksy, które odbijały się na jej lokach, gdy potrząsała głową. Spacerowała ze swoim największym wrogiem zupełnie tak, jakby przyjaźnili się od dzieciństwa.
Spokojnie, może spotkała go przypadkiem. Nierozsądnie byłoby przecież kłócić się z nim, gdy w pobliżu nikogo nie ma” - wmawiał sobie zdruzgotany chłopak. Przecież to nic takiego, oni tylko spacerują.
Nagle Hermiona wyciągnęła z torby coś prostokątnego, coś co przypominało zeszyt. Wręczyła to Draconowi, a ten pomniejszył to jednym machnięciem różdżki i schował do kieszeni.
I już mieli się rozstać, ona odeszła kilka kroków, po czym on chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie. Pocałował ją.
Stali tak przez chwilę, rozglądając się z przerażeniem, czy na pewno nikt ich nie widział, po czym rozeszli się każde w swoją stronę.
Ron czuł, jak jego serce powoli zaczyna kruszyć się na drobne kawałki. Miał ochotę pobiec za Malfoyem, rzucić na niego cruciatusa i patrzeć, jak Ślizgon powoli umiera w straszliwych męczarniach. Na szczęście jednak to, co zobaczył, odebrało mu na chwilę władanie we wszystkich kończynach, więc patrzył z niedowierzaniem na to, jak jego śmiertelny wróg odchodzi w głąb lasu, a Hermiona kieruje się ku Wrzeszczącej Chacie.
Co chciał zyskać, mówiąc jej, że wie o wszystkim? Może miał nadzieję, że Hermiona przestraszy się tej informacji i wróci do niego, zapewniając, że to był tylko niewinny, nic nieznaczący pocałunek? A może liczył na to, że jednak mu się przywidziało i Gryfonka go wyśmieje, słysząc o jej tajnym związku z Malfoyem? Bez względu na motywy, jakimi się kierował, rozmowa tylko pogorszyła sprawę.
-A więc to prawda?! - spytał zszokowany, gdy dziewczyna nie próbowała się wypierać. Prosiła jedynie o dyskrecję.
-Spotykamy się od dłuższego czasu, ale proszę cię, niech to zostanie między nami - mówiła błagalnym tonem, unikając jego wzroku. Nie chciała mówić mu o tym, że była z Malfoyem jeszcze zanim Ron został jej chłopakiem. -Inaczej w Hogwarcie rozpęta się prawdziwe piekło.
A Harry mówił, że ona jest za mądra, żeby dać się uwieść takiemu gnojkowi.
-W porządku, ale jest coś, o czym powinnaś wiedzieć - powiedział z kwaśną miną, wahając się przez chwilę. Nie wiedział jak dziewczyna na to zareaguje. -Malfoy... on się o ciebie założył.
Nie wytrzymała, eksplodowała w jednej sekundzie.
-Co ty bredzisz, Ron? Czy ty się w ogóle słyszysz? Przecież to kompletne bzdury! - wrzeszczała na niego. Jak on śmiał oskarżać Dracona o coś takiego?
-Widocznie mam do tego podstawy! - krzyknął, wyraźnie poirytowany, po czym wygrzebał z kieszeni zmięty kawałek pergaminu. -Proszę, masz swojego cudownego Malfoya.
Podał jej swój „dowód”, po czym wyszedł zadowolony. Teraz na pewno Hermiona zrozumie, że popełniła duży błąd, ufając temu podłemu Ślizgonowi.
Patrzyła na zmięty fragment tekstu, a do jej oczu napłynęły łzy. Jak on mógł?

Wczoraj po raz pierwszy wszystko było jak należy, pierwszy szlaban, w czasie którego nie zrobiłem z siebie kompletnego idioty. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Czuję, że piękny domek na przedmieściach jest w zasięgu mojej ręki.”

Jak on mógł posądzić Dracona o coś tak obrzydliwego jak zakład o nią?
Czytała ukochane słowa w kółko i w kółko, jak mantrę, jak modlitwę. Jakim cudem nie zauważyła, że zgubiła tą kartkę? I od jak dawna Ron ją miał?
Chciała za nim pójść, powiedzieć mu, czego dotyczy ten fragment, ale nie widziała w tym sensu. Ufała mu, wierzyła, że nie zrobi niczego głupiego.



-----
No i mamy dziewiąty rozdział. 
Jak myślicie, co wymyśli Ron, żeby wszystko zepsuć? :D 


6 komentarzy:

  1. Po pierwsze...Cudowna piosenka!;)Musiałam to napisać;p
    Po drugie, rozdział oddawał wszystkie emocje bohaterów. Czułam tą niepewność i niepokój oraz to, że coś wisi w powietrzu, choć KTOŚ byłoby chyba odpowiedniejsze;) Nawet nie chce myśleć o tym, co wymyśli Ronald...ale znając jego będzie to coś głupiego i opłakanego w skutkach na Dracona i Hermiony. Mam jednak nadzieję, że i tym razem uda im się pokonać kolejną przeszkodę. W końcu tak wiele już przeszli, że chyba nie pozwolą aby Weasley wszystko popsuł. Prawda?
    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie!;)
    V.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle pracuję nad tymi opisami, żeby były jak najbardziej wiarygodne i przesycone emocjami :D
      Owszem, coś głupiego i opłakanego w skutkach, bo czego innego można się po nim spodziewać? :P Cóż, czy się uda, trudno powiedzieć, to zależy jak na to patrzeć ;-)

      Usuń
  2. Super ;-) czekam na następny!! Nie lubię Rona :-/

    Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach!!!
    Jesteś niesamowita.:p
    Dużo, dużo emocji. Do tego trójkącik?:D
    To jest piękne.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję że Ron nie wpadnie na głupi pomysł, który mógłby dodać kłopotów Hermi i Draco. Od zawsze nienawidziłam Ronalda.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co zrobi Ron, żeby wszystko zepsuć? ;__;
    Pewnie jakieś świństwo. O jeny, głupi Weasley! Tak bym chciała, żeby oni już byli razem tak w 100 %, a tu nagle się wtrynia RON. Ugh!
    Tak sobie pomyślałam - NIGDY nie pozwolę, żeby mi jakaś kartka gdziekolwiek wypadła.
    NIGDY! :D

    OdpowiedzUsuń